środa, 8 kwietnia 2015

Tak dla pomarańczy!

Zgadza się, postanowiłam spróbować czegoś nowego. Chociaż bardziej nastawiałam się na wino z bananów, to mimo wszystko zwyciężyły pomarańcze. Proces przygotowawczy można obejrzeć na krótkim filmiku. Wish I was still drinking nie było przypadkowym wyborem. Każdy, kto przyzwyczaił się do domowych wyrobów winnego typu, doskonale zrozumie zawarte tam przesłanie ;)


Pomarańcze, egzotyczne, orzeźwiające i często dość kwaśne owoce. Na szczęście, udało mi się zdobyć wyjątkowo słodkie. Eksperyment przeprowadzany w pięciolitrowej butli ma na celu sprawdzenie, czy taki trunek nadaje się do spożycia. W zasadzie wszystko nadaje się do spożycia, nie wszystko jest jednak wskazane.




I tak po dokładnym obraniu ze skórki owoców, umieściłam wszytko w butli zgodnie z ogólnymi zasadami [k]winnej procedury. Narobiłam przy tym odrobinę bałaganu i uwaga dla tych, którzy zamierzają próbować - sok z pomarańczy powoduje w okleinie na meblach powstanie przedziwnych uwypukleń, których nie da się usunąć.



Oczywiście! Woda i cukier są raczej niezbędne. Nie dodałam żadnych drożdży, ponieważ uważam, że zakłóci to naturalną równowagę. Pomarańcze pochodzą z zupełnie innego środowiska niż nasz rodzime truskawki, winogrona czy dzika róża. Dlatego też fermentacja przebiegać będzie zapewne wolniej.
Aby uzyskać intensywniejszy aromat wrzuciłam kilka kawałków skórki z pomarańczy.



Jeżeli ktoś ma wątpliwości, jeżeli chodzi o zastosowane przeze mnie metody, mogę jedynie odpowiedzieć:
Trust me, I am a philosopher (and I have no idea what am I doing) :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz