Podeszłam do sprawy bardzo poważnie. Ustawiłam kamerę, przygotowałam scenerię, niezbędne naczynia, lejki, rurki itp. Piękny słoneczny dzień, idealny nastrój i wino jabłko mięta. Jak zaczynałam? O tym tutaj.
Akcja! Nagrywam. Opowiadam, co wiem i czego do tej pory nauczyłam się o winach. Cedzę owoce i miętę. Do specjalnie przygotowanego kieliszka nalewam lekko żółtego wina. Próbuję z uśmiechem na twarzy. Chcę pokazać, że potrafię i z satysfakcją kosztuję swojego wyrobu.
Mija niecała sekunda. Mój mózg zdecydowanie nie podzielił mojego entuzjazmu. Twarz już nie tak wesoła, podejście już nie tak optymistyczne, pewność siebie... cóż.
Paskudny ocet, który popsuł mi plan nagrania pierwszego vloga. Szkoda słów. Spróbuję jeszcze raz.
R.I.P. - wino jabłko mięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz